Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Pią 18:40, 02 Mar 2018    Temat postu: jesr

Najpierw wpedzono na arene cala grupe kulejacych i kustykajacych chrzescijan. Wtedy uzbrojeni w miecze Jukund i Barbus samorzutnie objeli nad nimi dowodztwo. Widzowie trzymali sie za brzuchy ze smiechu, gdy podskakujacy o kulach chlopaczek i bezzebny staruszek podniesli miecze i pozdrowili cesarza. Bardzo sie obawialem jakiejs demonstracji widowni. Spojrzalem na Nerona, Zdaje sie, ze poczul sie obrazony smiechem tlumu, ale udawal, ze niczego nie rozumie i smial sie razem z innymi.

Musze przyznac, ze i mnie rozsmieszylo brawurowe wystapienie Jukunda i Barbusa, dopoki ich nie rozpoznalem. Jeszcze w chwili, gdy wchodzili na arene i wydawali komendy innym uzbrojonym, aby uformowali ochronny krag wokol starcow i dzieci, nie wiedzialem, kim sa. Przeciez w najgorszych snach nie moglem sobie wyobrazic, ze mego rodzonego syna i najwierniejszego sluge rzuci sie na pozarcie lwom! Nawet przelotnie zastanowilem sie, kto wpadl na taki idiotyczny pomysl, aby te dwie pocieszne pokraki postawic na czele calej grupy. Tymczasem oni wydawali regulaminowe komendy wojskowe, co potegowalo ryki smiechu na widowni. Ludziska skrecali sie ze smiechu, a kilku zarlokow nawet wyrzygalo dopiero co zjedzony posilek.

Ten smiech do glebi serca obrazil Jukunda i Barbusa. Wybrali walke z lwami, bo Barbus opowiadal chlopcu, ze za mlodych lat, jeszcze w Antiochii, polowalem na lwa i schwytalem go golymi rekami. Obaj chcieli teraz popisac sie odwaga. Barbus kazal Jukundowi odrzucic kule i kleknac z tylu za soba. Wierny sluga chcial wziac na siebie pierwszy skok bestii, wlasnym cialem oslonic Jukunda i umozliwic mu stoczenie - bohaterskiej walki. Sadze, ze w tej krytycznej chwili powiedzial chlopcu, kto jest jego ojcem. Dotychczas wiedzieli o tym tylko moj ojciec i Barbus. Klaudii nic o tym nie mowilem, chociaz po powrocie z Brytanii opowiedzialem jej o Lugundzie.

Gdy otwarto klatki lwow, Jukund raz jeszcze sprobowal zwrocic moja uwage, odwaznie wywijajac mieczem. Jakby luski opadly z moich oczu:

poznalem jego i Barbusa! Poczulem, ze zoladek opadl mi do kolan. W rozpaczy chyba rozkazywalem, zeby przerwac przedstawienie. Na szczescie w panujacym w cyrku zgielku nikt nie slyszal moich wrzaskow Potezny lew ruszyl do ataku, cala widownia zaczela wyc z zachwytu a wielu wstawalo z miejsc, aby lepiej widziec. Neron wpadlby we wscieklosc, gdybym przerwal widowisko w najbardziej emocjonujacym momencie; najprawdopodobniej i mnie poslalby na piasek areny. Watpie czy komukolwiek przyniosloby to pozytek. Opanowalem sie wiec i bylem rad, ze nikt nie zwrocil na mnie uwagi.

Zanim zrelacjonuje niezapomniane, pelne napiecia numery, za organizacje ktorych otrzymalem odznaki honorowe, musze o czyms powiedziec. Otoz Sabina, ktora uwazala lwy za swoja wlasnosc, zastosowala najrozniejsze, wymyslone przez siebie i Epafrodyta sposoby, aby je rozdraznic i rozbudzic w nich zadze krwi. Dla uatrakcyjnienia widowiska wlasnorecznie przeciela kilku chrzescijanskim chlopcom sciegna nog, zeby nie mogli uciekac, a takze kazala rzucic lwom do klatki zwloki kilku chrzescijanskich kobiet, co mialo zaznajomic je z zapachem ludzkiej krwi. Zazdroszczac mi sukcesow i uznania zaczela sie tymi czynami przechwalac, upatrujac w nich zrodlo powodzenia widowiska. Wzburzony Flawiusz Sabin, jej ojciec, zerwal z nia wszelkie kontakty, a mlodszy brat, Tytus Flawiusz - ktorego nie nalezy mylic z jej kuzynem, synem Tytusa, Flawiuszem Wespazjanem - zaczal sprzyjac chrzescijanom i ochraniac ich. Czesciowo wplynal na to jego skryty zal do Tygellina.

Wracam do mojej relacji. Trzy wspaniale lwy rzucily sie na arene, a najwiekszy z nich, wydostawszy sie nieoczekiwanie z ciemnosci na swiatlo dzienne, potknal sie i przewrocil na zarzace sie resztki budynku. Opalil sobie grzywe, co go dodatkowo rozwscieczylo, choc wlasciwie nic mu sie nie stalo. Zgodnie z naszymi przewidywaniami oslepione swiatlem dziennym lwy najpierw krazyly po piasku areny, nie zauwazajac skupionych na niej chrzescijan. Natomiast poszarpaly kilku ukrzyzowanych, wiszacych przy torze.

Barbus, ktorego uwadze nie umknelo oparzenie lwa, podbiegl, wyrwal zarzace sie polano i zachecil innych chrzescijan, by uczynili to samo. Machajac zagwiami uzyskali dodatkowa bron - jakby plonace pochodnie. Juz kilku chrzescijan zdazylo chwycic zagwie, gdy lwy zauwazyly biegnacych i powalily jednego z nich na ziemie tak szybko, ze nie zdolal podniesc miecza. Widzowie huczeli z niezadowolenia, bo sadzili, ze ten czlowiek tchorzliwie uciekal. W rzeczywistosci chcial on za cene zycia oslaniac pochodnia bezbronnych chrzescijan. Nieoczekiwanie do akcji wlaczyly sie zablakane psy. Tak jak je szkolono, zbijaly sie w stado i odwaznie atakowaly lwy, kasajac je po zadnich lapach. Dzieki temu chrzescijanie poczatkowo bronili sie z latwoscia. Lwy, ryczac ze zlosci odwracaly sie, by strzepnac z siebie psy. Umykajacy przed brytanami lew wpadl na Barbusa, wspial sie i jednym ciosem lapy rozwalil mu czaszke; w tym samym momencie kleczacy Jukund mieczem rozplatal lwu brzuch-Lew tarzal sie po ziemi i rwal pazurami swoje bebechy. Jukund przywlokl sie blizej i zadal mu ostateczny cios, ale lew w smiertelnych drgawkach Sdolal zerwac mu plat skory z glowy; krew zalala chlopcu oczy. Widowni przypadlo to do gustu. Jukund dowlokl sie do Barbusa, a stwierdziwszy, ze nie zyje, jedna reka podniosl z ziemi zapalona pochodnie i na oslep machnal nia w powietrzu, a druga, w ktorej trzymal miecz, ocieral krew oczu. Jeden z lwow oparzyl sobie pysk o pochodnie i odskoczyl; widocznie uznal, ze ma przed soba tresera, dzierzacego rozpalone zelazo, wiec odbiegl szukac latwiejszego lupu. Zaczalem sie obawiac, ze widowisko sie nie uda, pomyslalem tez, ze zbytnio zaufalem chrzescijanom, dajac im bron.

Brytanow bylo tylko pare. Szybko sie zmeczyly, obydwa pozostale lwy uporaly sie z nimi, zanim zabraly sie do chrzescijan. To byly odwazne brytany, zaden nie uciekal! Ostatniemu z nich lew mistrzowskim ciosem lapy zlamal grzbiet, pies wyl przerazliwie. Na widowni jacys przyjaciele zwierzat zaczeli wolac, ze zabawa jest zbyt okrutna i ze nie wolno meczyc psow. Jeden z chrzescijan mieczem przerwal cierpienia nieszczesnego brytana.

Jukund nadal walczyl. Jeden z chrzescijan, uzbrojony we wlocznie, zauwazy

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group